Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]


Wspomnienie

2014-06-30

Źródło : Gazeta Wyborcza z 27/06/2014 :

Janina Słuszniak

Harcerka, nauczycielka, dziennikarka, przyjaciółka Jacka i Gajki Kuroniów, współtworzyła „Gazetę Wyborczą" w 1989 roku - rozkręciła dział listów do redakcji, była pomysłodawczynią rubryki „Telefoniczna opinia publiczna" przez lata ukazującej się w „Wyborczej".

Jako dziennikarka „Kobiety i Życia" opisywała strajk w Stoczni Gdańskiej w 1980 r. Jej wspomnienia z tego czasu można przeczytać w książce „Kto tu wpuścił dziennikarzy".

W PRL-u pracowała przez lata w tygodniku „Na Przełaj". I opiekowała się młodymi dziennikarzami w Klubie Młodych Autorów.

Była typem działaczki społecznej, zawsze zainteresowana sprawami publicznymi, szukaniem metody na naprawianie świata, dyskutująca za- wzięcie z nieodłącznym papierosem w ustach.

Opiekowała się umierającą w stanie wojennym Gajką Kuioniową, goszcząc ją w swoim ukochanym miejscu na ziemi : chacie we wsi Kruczy Borek koło Puszczy Białej. Wtedy SB objęło ją „zabezpieczeniem operacyjnym". A chatę spalono.

Miała 82 lata.

Redakcja

-> PDF wspomnienia (scan: Paweł Nassalski)

Żegnaj, Janiu...

2014-06-23

Jani już nie ma. Opuściła nas w piątek 20-06-2014, w wieku 83 lat.

Przeżyć lato...

2010-05-16

Ludzie Drodzy! Ostatnie lato chciałabym przeżyć w Irządzach i napisać tam kawałek książki. Ale sama już nie zdołam. Nie chcę, żeby mi ktoś pomagał, czyli pisał za mnie, no i nie chce też, żeby mi wmawiano: a po co, a dla kogo, a nie męcz się. Wydanie /ewentualne/ po mojej śmierci. Zastrzegam sobie jednak prawa autorskie, przepraszam, dopisuję je do testamentu, który znajduje sie u notariusza oraz u mnie w szufladzie. Na przyszły weekend... Oj mam kąpiel! Dalej jutro.

Jak to dobrze...

2010-03-17

Jak to dobrze być człowiekiem, który się niczym nie denerwuje. Niestety mnie to nie dotyczy -ja denerwuję się wszystkim i wszystkimi. A ostatnio pisaniem książki - osobistych wspomnień. Kilka osób chciałoby mi pomóc /nie wymienię/ czyli pisać nie to, co ja chcę, i nie tak jak ja chcę. Co to będzie, jak naprawdę wreszcie umrę? Dobrze, że nie jestem Kapuścińskim, bo dla swojej chwały bóg wi co by mi powypisywano. A tak - grozi mi tylko tzw "poprawianie". Może więc lepiej nie pisać? Ale wtedy zawsze się ktoś znajdzie, najmniej powołany...Oj dolo, dolo - niegrzecznej staruszki!

Po operacji

2010-02-17

Niestety, po operacji jak i przed - ledwo widzę, ale kropli dostałam az pięć gatunków.Zostawmy to jednak.

Zgłaszają się do mnie różne findacje i stowarzyszenia z cyfrowymi detektorami, żeby spisywać moje wspomnienia. Uległam. W sobotę przyjdzie wolontariuszka spisywać. Trudno. A miałam nadzieję, że na kogoś z naszych forumowiczów mogę liczyc. Teraz już po herbacie. Co z Krisem?. Zdaje się, ze nim także nikt się nie interesuje. Ja zwykle: chłopak jest ambitny, więc się zmarnuje na oczach rodziny, przyjaciół i innych, którzy go tak bardzo kochają. I coś mu jednak zawdzięczają. Ja też. Może jednak ktoś coś o nim wie? Albo może i co s zechce zrobić? Jania.

Ach ta skleroza

2010-02-04

Może jednak coś zapamiętam i będę wpisywać na blogu. Oczywiście z cudzą pomocą! Jania

Operacja

2010-02-04

Dziś jest czwartek /4 lutego/, a w poniedziałek będą mi zdejmować zaćmę z oka. Jak się uda to będę pisać na forum, ale tylko przy moim stoliku. Jania

Obronić Wałęsę?

2009-04-02

W poprzednim wpisie bylo o plakietce z Papieżem Wojtyłą.

Tę plakietkę dostałam 15 grudnia 1980 roku. Odbywał się wówczs Kongres Stronnictwa Ludowego, a w Auli Politechniki  zjazd wszystkich związków solidarnościowych, w którym uczestniczyłam i zgłosiłam postulat, aby nie łączyć i nie likwidować wiejskich gmin. Wniosek w sprawie gminy Irządze juz leżał złożony w Radzie Państwa, a kopia w MSWiA. Bo to był ostatni akt uczynienia z wsi "kraju za miastem", poprzez dołączenie wiejskich gmin do miast i miasteczek /w przypadku Irządz do Lelowa/. Mój postulat wywarł wielkie wrażenie na delegatach, bo owo łączenie trwało juz od 1976 roku! Rzucili się do mnie, żeby im wytłumaczyć, jak te zlikwidowane gminy przywrócić. Zagraniczni dziennikarze też. Francuzi w mig pojęli, o co chodzi, bo francuski ustrój rolny też jest fatalny, tyle że ratuje ich świetny klimat, ale Duńczyk nic nie kapował i juz po tym zjeździe dwukrotnie się ze mna spotykał z tłumaczem. Ale o tym będzie w książce /jeśli ją napiszę/. No i wtedy dostałam owa plakietkę z zachętą, zeby nie odpuszczać sprawy i wierzyć, że - Papież pomoże. Chyba pomógł? Niestety, ja po 1989 roku zawiodłam. Kiedy w "Gazecie Wyborczej" zobaczyłam, jak sie sprawy układają, ku czemu to wszystko zmierza, zachowałam sie podobnie jak Wałęsa: on odebrał "Gazetce" znaczek Solidarności, ja odeszłam z pracy, oświadczając, że "Nie będe sobie psula nazwiska". A zaraz potem złamałam biodro i - przez pół roku siedziałam na wózku w kawalerce na III piętrze. A kiedy zaczęłam kuśtykać, dostałam propozycję: napisać "Czarną Księgę" przeciwko Wałęsie, bo właśnie walczył z Tymińskim w drugiej turze o prezydenturę.

Tak, tak, Panie Lechu! I bardzo by się Pan zdziwił, gdybym powiedziała, kto ze znanych do dziś "polityków" mi to zaproponował. "Dziękuję,nie skorzystam, to nie dla mnie". A przerażona takim stanem rzeczy zaedzwoniłam do "Gazetki", że moge mieć materiały z Peru o tym, ze Tymiński jest nasłaną przez KGB wtyką, zeby w Polsce zamieszać. Helenka bodaj /przepraszam, jeśli to był kto inny/ odpowiedziała, że redakcji nie interesuje taki materiał. No to damy sobie z tym wszystkim spokój. "Na wszystko jeszcze raz popatrzę..." I tak sobie patrzę, a lata mijają.. Niestety. Byłam i jestem na to wszystko za słaba. Nie jestem człowiekiem walki. Nie mam charyzmy, nie mam blasku. Przepraszam.

Niedziela

2009-04-01

Rok 1944, niedziela, 15 sierpnia: w Warszawie 15. dzień Powstania. My w Sokolnikach nawet tego nie wiemy. "My" to Franciszek Łapaj i ja. On jeden z dorosłych mężczyzn rozmawia ze mną jak równy z równym. Przyjaźnimy się od pamiętnej historii z nartami. A teraz wyszedł przed dom, zobaczył, że siedzę na ławce z książką, przywołał mnie gestem dłoni. - Nie szło się przedrzeć do Warszawy, wszyscy nasi powracali dziś w nocy - komunikuje mi szeptem, choć ludzie już przeszli na sumę i puściuteńko wokół.- Byli jacy partyzanci na drugiej mszy? - pyta, bo my z mamą chodzimy na drugą mszę, a Łapaj z żoną na pierwszą. - Byli, ale nie nasi, chyba od "Twardego", nie znam ich. To znaczy, że w Warszawie może być źle? - popadam w popłoch. - Nie, nie! To znaczy, że posiłki nie są już potrzebne. Powstańcy Ruskich dawno przeciągnęli z Pragi przez Wisłę. Podaliśmy im ręce. Teraz walki toczą się w mieście, a zaraz zobaczymy tu uciekających Szkopów. Teraz Armia Krajowa poprowadzi ofensywę aż do spotkania z Aliantami. W Berlinie widzi mi się. Ruscy dowódcy pewnie pamiętają, jakie w dwudziestym roku pod Warszawą dostali lanie, polskie wojsko szanują bardziej niż swoje. Bo ruski żołnież nie posiada ducha patriotyzmu. Głupi jest i strachliwy. A co o tym mówi twój ojciec? - Nie wiem - kłamię - nie przychodzi do domu.- I zaraz kłamię po raz drugi, bo Łapaj pyta o książkę, którą ściskam pod pachą, a nie książka to jest, lecz gruby zeszyt, w którym, zanim zaczęliśmy tę rozmowę, zapisałam: " 15-ty sierpnia. Najpiękniejszy dzień lata. Niebo przejrzyste,bez jednej chmurki, lekki wietrzyk kołysze..." - Słówka łacińskie - łżę bez zająknienia (przy wyrazach na "s" zazwyczaj się jąkam) i wracam na swoją ławkę. Patrzę na wprost, na nasz drewniany kościółek na górce. Ludzi się dziś naszło co niemiara, przy głównym wejściu i przy zakrystii stoją na zewnątrz, teraz klękają, słyszę potrójne dzwonki...

Biedny ten Wałęsa!

2009-03-31

Mam szczerą wolę wdać się w obronę Wałęsy. Już dawno to powinnam zrobić! Ale mój głos to głosik - pisk, nawet przed naszym kolegą M. /wiecie kogo mam na myśli/ nie potrafiłam go obronić, a przede wszystkim siebie. Ale zostawmy go /do czasu/, zajmijmy się Wałęsą.

Po pierwswze: mam z Gdańska pierwszy autograf Wałęsy. Gdy wygłosił przemówienie przy drugiej bramie, ludzie go nieśli na rękach i postawili na ziemi akurat obok mnie, bo byłam w tym tłumie na końcu. Otoczyli go dziennikarze z otwartymi notesami, zagraniczni głównie, ja też mialam otwarty notes. Ale jak miałam go o cokolwiek pytać w takiej sytuacji? Przecież mnie odepchną. "Poproszę o autograf" - powiedzialam i podsunęłam mu notes z moim zielonym długopisem. Żachnął się:" Co ja jestem jaki aktor albo inna osobistość?!" Na moment spojrzeliśmy sobie w oczy. W jego młodych wówczas źrenicach zobaczyłam ten blask, którego się intuicyjnie spodziewałam, blask, jaki u niektórych ludzi  dostrzegała Maria Dąbrowska pisząc: "Są ludzie, którzy mają blask i tacy, którzy go nie mają". Teraz mówi się charyzma, ale to nie jest znaczeniowo to samo. "Panie Lechu - powiedziałam, bo tak się wszyscy do niego zwracali - Pan w życiu rozda tysiące autografów, ale ten jest pierwszy!" Cofnęłam się z Jego autografem, jeszcze tylko zobaczyłam Elkę Cichocką, jak podsuwa Wałęsie swój notes, i już znalazlam się poza kręgiem otaczających Go, jak pszczoły Matkę po wyroju z ula. Spokojnie sobie odeszłam na pustawy plac, bo wiedziałam i wiem to do dziś, że On w tym wszystkim był najważniejszy.

Po drugie:mam plakietkę z Papieżem, którą czasem sobie przypinam do klapy żakietu, wydaje mi się, że zapiszę mu ją w testamencie, jeśli nie znajdę innej okazji, żeby jakoś mu ją doręczyć. Szczególny to znaczek. Twarz Papieża na nim pochodzi ze zdjęcia z lat, kiedy jeszcze nie był papieżem, bo francuscy dziennikarze spieszyli się do Polski, a na aktualny znaczek potrzebne było zezwolenie z Watykanu. Na tym zdjęciu Papież trzyma dłoń przy uchu, jakby nadsłuchując, co tez w tym Jego kraju słychać. W sam raz emblemat dla dziennikarzy! Jestem pewna, że i wówczas, i teraz słucha...

Ciąg dalszy tego zapisu - jutro!

Chłopom dziękujemy...

2009-03-30

Kiedy w roku szkolnym 1954/5 uczyłam w Liceum Pedagogicznym w Szczekocinach, ulubionym zwrotem stylistycznym moich uczniów i nie tylko był "hulaszczy tryb życia" szlachty. Słowo "ziemianie" w ogóle nie było już znane, podobnie jak "warstwa" - istniały tylko "klasy": robotnicza, chłopska oraz inteligencja pracująca. Bez dodatku "pracująca"  już i inteligencja kojarzyła się źle.  Z dwóch pierwszych powstawała w trybie nagłym nowa inteligencja: nauczyciele po kilkumiesięcznych kursach, prokuratorzy po 9-miesięcznym przeszkoleniu itp.

Nie mogłam tego pojąć ani wyplenić. Moi uczniowie byli tylko o 5 lat młodsi ode mnie, ale ich rodzice starsi! Rodzice moich uczniów chętnie sie na ten język załapali, mówili i myśleli o Dziedzicach jak najgorzej, bo o skrzywdzonych, dla uspokojenia własnego sumienia, zawsze mówi się źle. Wtedy zrozumiałam, jak bardzo pamięć ludzka jest manipulowalna, jak strasznie można kłamać i jeszcze w to wierzyć.

Żal mi Wałęsy. Dziś znów jakiś dupek napisał o nim książkę, a w niej że - ma nieślubne dziecko.Wałęsa się broni i -wybroni. Ale Leper i Samoobrona padli. A jedno i drugie podszyte jest długo skrywaną nienawiścią do wsi i chłopów. Ta nienawiść teraz wybuchła jawnie, bo juz z "kraju za miastem" nic sie nie da wydusić. Kiedy Teresa Bogucka napisała "chłopom juz dziękujemy", a Gazeta Wyborcza tekst puściła, wiedziałam, ze teraz się zacznie. No i zaczęło się: Frasyniuk się wypowiedział! A prasa i TVN24 /słucham na okrągło/ podszczypuje, dowcipkuje... Da Bozia, że się "Klasa polityczna" na tych chłopach rozwali. Tylko - czy chłopi wiedzą, że chłop zniaczy "mocny, silny"? Gierek to wiedział, dlatego pozbawial ich własności ostrożnie, przekupywał raczej. Najnowsza klasa polityczna chce to zrobić w świetle przez siebie stanowionych praw. Trzeba zmienić ten ustrój. Choćby na feudalizm.A czemu nie? ŚWIATŁY FEUDALIZM. Nie najgorzej mi to brzmi.Bo za progiem juz czyha PARTYJNY TOTALITARYZM.

W Anglii już się feudalizm odradza, jest do kupienia bardzo piękna wieś. U nas też! W Opolskiem jest do sprzedania też cała wieś. Pewnie będzie przetarg i kupi ją jakiś zagraniczny bankowiec za premię, jakie sobie teraz ci panowie wypłacają...

"Ja już tej wojny nie wygram" 2009

2009-02-15

Cudzysłów przy tytule dlatego, że jest to cytat, tytuł wiersza A. Słonimskiego. Treść wpisu zniknęła, nie wiem jak. Ha, trudno!

ciąg dalszy. Dziś środa /Wielka Środa/ Wydaje mi się, ze znalazłam osobę, która mnie zastąpi, no i troszkę weżmie Was/ Nas w garść, choć to dziewczyna. Podobno szykuje sie kolejne spotkanie w Pile? Nie wiem, kto proponuje i organizuje (Jasiek?), ale chciałabym przyjechać.

  1. Beata pisze:

    Dziękujemy!

2008

2008-01-11

W imieniu nadal zajętej Jani, składam ponownie wszystkim życzenia szczęśliwego Nowego Roku. (kris) :cool:

2007

2006-12-31

W imieniu zajętej i nieobecnej Jani, składam wszystkim życzenia szczęśliwego Nowego Roku. (kris) :cool:

Listy

2006-08-14

Inauguruję nową kategorię wpisów : "Listy". Będzie zawierała listy od czytelników i moje odpowiedzi.
Adresy nadawców nie będą ujawniane, aby uchronić ich przed spamem.

  1. max a pisze:

    To dobrze, że byli tak wrażliwi ludzie jak Ty. Poza Wojtkiem Reszczyńskim - to wstyd - nikogo nie pamiętałem. Teraz kiedy znajduję inne Osoby w internecie, to mi się płakać chce - ze szczęścia... KMA, to chyba byli tacy apache... Warto było... Jeżeli odpowiesz na mój wpis (e-mail j.w.), to chętnie prześlę teksty do których nie mam szczęścia. Zajmuję się tzw. dziennikarstwem śledczym... I nic więcej już o sobie nie napiszę. Raz jeszczę dzięki za danie takim osłom jak szansy! Zdzisław Ryszard Mac /później - po "Na przełaj" - ten z Programu III PR. Proszę nie mylić z Jerzym S. Macem z "Wprost". Ale to Twój pamiętnik, a ja wpisuję takie głupoty. Pozdrawiam.

  2. Jania pisze:

    Kochany Chłopie! Nic mnie tak bardzo nie interesuje jak teksty "do których nie mialem szczęścia". Ja tez mam takie. W tym dwa, za które zapłaciłam, skladajac wymówienie z pracy, w "Kobiecie i Życiu" /1980 rok/ i w "Gazecie Wyborczej" /1991 rok/ - przyślij je koniecznie! Ale jeśli masz na myśli teksty, jakie swego czasu pisałeś do "Na przełaj" i zostały odrzucone, przyślij tym bardziej, bo archiwum "Na przelaj" zostalo zniszczone, a pismo zlikwidowane. Dla wszystkich z tym pismem związanych to strata ogromna. Bo wiązaliśmy się z nim emocjonalnie.

    Sądzę, ze masz to wszystko nagrane na krążek i możesz zdublować oraz wydrukować. Przyślij mi w wersji drukowanej, jako załącznik do maila, ale wolalabym listem poleconym. Adres znajdziesz przy moim stoliku na Forum, a i telefon chyba też. Ja jestem za stara, żeby sie obawiać jakichś kłopotow z ujawniania tego rodzju "prywatności". Bo to nie ma nic wspólnego z dyskrecją, z poszanowaniem dla prywatności tresci listów, zwierzeń, z przestrzeganiem zasad prawa autorskiego. Kris, autor naszego Forum i mojego bloga, niezwykle profesjonalnie traktuje te rygory. Jeśli mieszkasz lub bywasz w Warszawie, zadzwoń, spotkajmy sie. Bo ideą Forum jest, zebyśmy sie poznawali i zaprzyjaźniali /mniej lub bardziej/. Jak widzisz, jestem umiarkowaną optymistką. Ale awansem - z całym sercem! Jania

  3. max a pisze:

    Dopiero dzisiaj mogę napisać spokojnie. I tak niewiele. Tyle tylko, że odezwę się w ciągu dwóch, trzech dni. Uruchomiłem poszukiwania archiwum "Na przełaj". U siebie w starym domu, ale także u Jurka Kowalskiego /grafika/. Miał kiedyś tego dużo.
    Pozdrawiam.
    max a

  4. Robert pisze:

    piszesz o babci Adamczykowej
    pozdrawiamy
    ja także urodzilem się w Kutnie
    www.adamczykowie.pl

  5. Joasia pisze:

    Nie będzie to komentarz, lecz prośba o wskazanie mi : gdzie mogłabym znaleźć archiwalne numery " Na Pzrełaj" z roku 1984. Brałam udział w zimowisku KMA w Lubomierzu, ale niestety po wielu przeprowadzkach zapodziały się gdzies prasówki i bardzo nad tym ubolewam. czy ktoś mógłby mi pomóc. Jest to dla mnie wielka pamiatka i chciałabym pokazać swoim dzieciom. Będe wdzięczna za kazdą wskazówke.
    Pozdrawiam Joanna

  6. bom pisze:

    Joasiu!
    Musisz szukać w większych bibliotekach, np. wojewódzkich. Kiedyś rozglądałem się w Bibliotece Wojewódzkiej w Lublinie. Brakowało im roczników "Np", które mnie najbardziej interesowały, czyli z lat 1968-1974, ale prawdopodobnie mieli późniejsze. Myślę, że to jest kwestia szczęścia - w każdej z bibliotek będzie dostępny inny zakres roczników. Zajrzyj do nas na stronę www.klubkma.pl, a jeśli jesteś "klubowiczką" to zapraszam do zarejestrowania się na naszym forum.
    Pozdrawiam
    Mirosław Bocian "BOM"

  7. Damian Gajda pisze:

    Witam !

    Z radością czytam Wasze wspomnienia. Chciałbym się zapytać co słychać u Pani Anny Frankowskiej. Czy jest z nią jakiś kontakt?
    Pamiętam, że dwa, trzy lata temu zapamięale wczytywałem się w jej powieści, które znalazłem na strychu u babci. Jak antycypuję należały niegdyś do mojej mamy.
    Bardzo mi na tym zależy !

    Ściskam !

    Damian.

  8. ewaga pisze:

    Pięknie Pani pisze, wyrafinowanie, a czytelnie, ujmująco. Wczoraj odszedł Maciej, eh ... Cudny człowiek, odnoszę wrażenie, że Pani Go bardzo kochała, kocha. Sądzę, że widziała w Nim Pani cudną Gaję, kochała Go Pani za Niego i za Gaję, że był TAKIM Jej synem. W Nim widziała Pani wiele Gai. Czy mogłaby Pani zacząć pisać o Nich opowieść - książkę ? To moje marzenie przeczytać o Tych Dwojgu, pełnie, nasycenie, wręcz rozwlekle, bo ze szczegółami. Są piękni, to można wyczytać w Pani wyrazach o Nich, jeszcze teraz skąpych ...

  9. ewaga pisze:

    Może zaczyni Pani internetową powieść w odcinkach o Maćku i Gai ?? Chciałabym ... Na tej stronie na przykład ?

Przed niedzielą

2006-08-13

Na ławce przed domem Naporów, bo dłuższa niż Mazanków, u których mieszkamy, na ławce Łapajów, nad którą cień roztacza stara lipa, mężczyźni czekają na "operację". Władek, najstarszy syn Naporów odkrył, że sprawniej niż matka i siostry, a przede wszystkim bezboleśnie wyciągam z dłoni kolce ostów. Cieniutką igłą mamy i starą igłą od strzykawki taty wyłuskuję spod skóry zaropiałe kolce, podważając ich czarne łebki. Rozmawiamy o końcu wojny.

- Niemcy kaput! - obwieszczają moi pacjenci co chwilę. Nie mam co do tego wątpliwości. Niemcy w Żarkach i Lelowie wzmocnili posterunki żandarmerii, ale siedzą w budynkach, na wsie nie wyjeżdżają. Boją się. Po rynku nie chodzą pojedynczo. Na łapanki do okopów wysyłają policjantów. - A gdzie oni te okopy szykują? - pyta dziadek od Żurków. Ha, ha, ha! - ogólny śmiech. Bo nikt tych okopów nie widział! Bo jeszcze nikogo z Sokolnik nie złapali! Łapanka odbywa się tak: przyjeżdża dwóch policjantów, meldują się u sołtysa i wysyłają go na wieś, żeby zwoływał młodzież, bo już dwie furmanki - podwody czekają. Gdy nikt nie przychodzi, sami ruszają na wieś. Wchodzą na podwórko (do mieszkania rzadko), pytają: - Jest tu kto do okopów? - Nie ma! - I rzeczywiście nie ma, bo już dawno wszystkie dziewczyny i chłopaki przez Zagórską Górę do Zagórza, do Woźnik popędzili. Wrócą w południe, wrócą pod wieczór - zadowoleni, że i w tygodniu nadarzyła się okazja urwać z domowej roboty.

O Powstaniu nic nie mówimy. Nic nie wiemy. Nie szukamy informatorów, nie chcemy wiedzieć, bo wieści mogą być złe...

W środę? W czwartek?

2006-08-12

W Warszawie dzieje się coś, o czym dowiemy się nieprędko, trzeba czekać. Dni nakładają się na siebie, podobne. Idzie na upał, bo codziennie mniej cumulusów. Dziewczyna przyszła po bluzkę. W środę? W czwartek? Odmierzam czas po wiejsku: „przed” i „po” niedzieli. Nie mamy kalendarza ani zegarka. Za bluzkę przyniosła ochłap zżółkłej słoniny, ¾ kilograma najwyżej. Ale gdy bluzkę przymierzyła, popadła w amok. „Pani” do mnie zaczyna mówić! Pani zrobi dla mnie na niedzielę, bo ta dla siostry, raniutko przylecę, masłem zapłacę, jajek ile pani chce, bo ma chłopaka, upatrzonego, musi ją zobaczyć w tej bluzce w kościele... Nie! Odmawiam. Znów mnie oszuka. A dzieci wszystkie w domu, patrzą na mnie: Józek, Halina, Witek, Janek... Zmiękłam.

We wtorek

2006-08-08

Sokolniki, 8. dzień Powstania. Wbrew moim przewidywaniom ojciec nie jest wystraszony. Przynósł dużą bańkę oleju rzepakowego. Z Wygiełzowa? Z Siedlisk? Dostał dla głodującej rodziny, czy jego "partyzanci" znów napadli na dwór? Parabellum "ósemkę" schował do skrytki pod piecem oświadczając, że to już jego prywatna, w lesie mają dużo broni. Zapamiętałam "Przed niedzielą wrócą, wszędzie jest blokada". Zapamiętałam, bo W.B. poszedł do Powstania, jak mi powiedziano wczoraj u Steczów. I poczułam ulgę. I pierwsze przeczucie lęku, Ze Powstanie może być naszą klęską...
Warszawa, wtorek, współcześnie: znicz gdzieś tam plonie, krótkie wzmianki o Powstaniu w telewizji. Bo trzeba. Bo wypada. Bo historia, od której chciano nas odciąć. Ale media zapchane tym, co dzieje sie teraz, i mnie to przypomina kilka dni przed wybuchem wojny przed wybuchem wojny we wrześniu 1939 roku, o czym juz do książki napisałam, ale chyba wprowadzę poprawki.
Czy tez macie poczucie, że historia sie powtarza? O, przepraszam! Jesteście o tyle młodsi...

  1. O tyle młodsza ... pisze:

    Ciociu, litości ! Mój Dziadek nie był bandytą !

    O.C.

W poniedziałek

2006-08-07

Siedzę na ławce przed domem, dziergam na drutach ażurową bluzkę dla dziewczyny z Bliżyc: dwa oczka razem na prawo, jedno nawinąć, dwa razem na prawo itd. Dostanę za to 1kg słoniny albo funt masła i 10 jajek. Po nocnej burzy dzień mglisty, parny, nad łąkami między szkołą a pierwszymi domami Poprzecznej kolonii mleczny tuman przeslania widok. Jeśli W. B. nie poszedł do Powstania, powinien zaraz tamtędy przechodzić na lekcję do Steczów, razem z dziewczynami uczy sie do matury. I rozpoznam go nawet w tej mgle, bo chodzi tak, jakby płynął w powietrzu, zaledwie stopami dotykając ziemi. Ale od rana nikt tamtędy jeszcze nie przeszedł, na naszej drodze też pusto.
Ludzie zapadli sie w domy. W milczeniu, w sobie, ważą te wiadomości, ktore wieczorem i w nocy obiegły wieś: oddział AL miał zbiórkę alarmową, ojciec odczytał rozkaz, ze mają pozostać na miejscu, AL nie popiera Powstania! Byli też PPR-owcy, tych rozesłał do komórek ( grupy PPR, jakie zorganizował we wsiach, nazywały sie "komórki"), aby rozpowiadali, ze to Powstanie jest przeciw interesom ludu!
Ja - "Szarotka", zaprzysiężona w AKowskim komplecie I klasy gimnazjum, dobrze zrobiłam, nie wspominając o tym nawet bratu, Jankowi. On się ojcu na "adiutanta" naprasza, nic nie kapuje, co się dzieje. Ojciec go wysyła pod różne adresy, bo sam sie boi. Boi się Niemców - wszyscy się boimy, to jasne; boi się Żbika i to też jakoś sie tłumaczy; ale swoich? Ale AK?! Mama, świętej dobroci, a naiwna jak Janek, płacze i powtarza "Ach, ta polityka". - Polityka? Mamo! To nie polityka, to zdrada!! - powiedziałam dziś rano, wybiegając z domu. I siedzę tu, i czekam, ale nie na ojca, którego od piątku nikt nie widział.. O, Boziu! jak smutno, jak straszno! Bo jeśli nie przejdzie, bo poszedł do Powstania i nigdy go nie zobaczę?! Bo przejdzie, bo jego ojciec, kuzyn mojego, przekonał go, że "Powstanie jest przeciw interesom ludu"?

W Niedzielę

2006-08-06

Hela od Naporów krzyknęła: "Wyleć za stodołę, nasi idą do Powstania!" Popędziłam. Za stodołami już stali ludzie, patrzyli w stronę skałek. Zobaczyłam ich dość daleko z lewej, jak wspinali się miedzą między rżyskami - czarne sylwetki obrysowane świetlistą aureolą, bo patrzyłam pod słońce. Szli gęsiego, w równych odstępach, ich nogi jak nożyczki otwierały się i zamykały miarowo. Bylo ich siedmiu, ale oto pierwszy skrócił się nagle i zniknął. Znikali tak po kolei - w tym miejscu wzgórze obrywa się w krzaczasty jar, na jego dnie jest dróżka do Sadowia. Szło ich więcej? Zza stodoły przebiegłam z powrotem na drogę, a wylegli na nią wszyscy, stali przed swymi domami. I brzęczał cichym szeptem wiejski telefon bez drutu; Ci, którzy byli na pierwszej mszy, nadawali, że partyzanci przystąpili do komunii świętej, na rękawach marynarek mieli biało-czerwone opaski. W plecakach pewnie mieli mundury, jedzenie i broń. Ksiądz ich w kazaniu pobłogosławił słowem "na święty bój". A wszystkich było kilkunastu. Ci, ktorzy szli na sumę z Zagórza, mówili "od nas też". Nie wymieniano nazwisk, wszyscy wszystko wiedzieli, ja też. Że do Powstania poszli tylko chlopcy z AK.

63 dni trwało Powstanie

2006-08-03

63 dni trwało Powstanie Warszawskie i tyleż dni będzie płonął znicz. Ojciec Marka Rockiego, nasz grafik z "Na przełaj" był najmłodszym powstańcem. Napisał o tym bardzo dobrą książkę, której nikt nie docenił. Mam ją gdzieś z jego dedykacją. Janek Rocki nie żyje. Marek, jego syn, chciał ją wydać po raz drugi. Nie wiem, czy mu się udało. Dziś myśle o tym...

  1. kawecka pisze:

    Janiu! A tytul tej ksiazki-pamietasz? podaj, z laski swojej, jesli tak...

Rocznica

2006-08-01

Warszawa obchodzi z najwyższymi honorami rocznicę Powstania Warszawskiego. Dziś wtorek. Skończyły sie upały: szare niebo, mżawka. Ciepło.

W jakim dniu tygodnia wybuchło Powstanie? Kto mieszkał w moim obecnym mieszkaniu? Ja mieszkałam w Sokolnikach. O Powstaniu dowiedziałam się kilka dni później od partyzantów z AK.

  1. kris pisze:

    1 sierpnia 1944 to był wtorek. Powstanie wybuchło we wtorek.

  2. Skierka pisze:

    Bardzo sie ciesze, Janiu, ze "urodzilas" wlasny blog! Za Ciebie, bo chcialas, za siebie, bo bedzie co czytac. Jestes "kawal piora", jak mowilo sie w dawnym "Np". Podziwiam styl i jezyk, rzadko juz dzis spotykany, jestem bardzo ciekawa dalszego ciagu. Jesli pozwolisz, to sobie "Niespokojna jesien" zlinkuje do wlasnych agrafek. Pozdrawiam serdecznie.

Informacje wstępne

2006-07-28

1) Dodawanie komentarzy do wpisów jest dozwolone, ale komentarze wymagają zatwierdzenia (ergo : nie ukazują się natychmiast). To kwestia uniknięcia spamu i niepożądanych wpisów.

2) Wyszukiwarka nie bierze pod uwagę zawartości sekcji "Strony", indeksuje jedynie wpisy i komentarze. To znane ograniczenie tego systemu. W zamian za to jest on jednym z solidniejszych i prostszych w obsłudze.

Wszystko ma swój początek...

2006-07-28

Blog pachnie jeszcze świeżą farbą. Sekcja "Medytacje" nie zawiera więc żadnego wpisu.

Wpisy będą moderowane przez Janię, zgodnie z tym, co zapowiedziała na stronie "1. Co, gdzie, jak i dlaczego".