Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

Azymut na matecznik (2)

Nadtytuł: Adiustacja animacji 2
Podtytuł: Fascynacja deformacją

(nie papugować)

ilustracja

- W porządku Mary. dobra robota. Spieszmy się. bo już jakaś wycieczka czeka na połączenie.
Chociaż założenie traktu było trudne i przeciągnęło się, to po pewnym czasie wszystko zrobiono i linia uczęszczana była coraz częściej - Jak mówił Zapadnięty. Rurki, kioski, składaki, a nawet "Pan Tadeusz" pod strzechami naprędce przykrytych jaskiń. Zresztą emigracja i z powrotem, wymieszanie, aż trudno powiedzieć kto brat, a kto jaskiniowiec i czy przypadkiem nie jedno i drugie.
Kiedyś była niewielka katastrofka kolejki, mniejsza o nią. bo nikomu nic, ale wylał się transport oranżady. Później, wiadomo, nawodnienie i zaraz wybujała roślinność. Raz kiełkowanie nastąpiło pod bąbelkiem gazu. Roślinka rosła, rozpychała biedaka. Później zauważył, ze Jest kopułą i przestał być biedakiem. Stał się kopułą cyrku.

Rozdział II

- Bilet do cyrku? Dla mnie? Strasznie ci dziękuję. Nie byłem. I wszystko tam Jest? Woltyżerka, lwy, klown, magik, i żongler? Wspaniale. Naprawdę Jestem ci wdzięczny...
Po przerwie za kulisami gorąca atmosfera:
- Szefie, nie wystąpię z lalką. Żyłka mi się porwała w kilku miejscach.
- A niech to! Nie wystąpisz? Musisz! To najlepszy numer. Wiesz, ona wygląda jak żywa. Pociągasz, a ona tańczy. Odpowiednie tło i nie widać żyłek, ludzie są zaszokowani. Wymyśl coś. Oni przychodzą tu dla ciebie. Powiąż żyłkę. To tylko jedna.
- Będzie widać.
- Eee, nie zauważą. Powiąż szybko, publiczność już szumi.
Wysunął się pomost i wybiegła lekko jakaś dziwna, uczłowieczona kukła. Zupełnie sama. Odgarnęła z twarzy włóczkowate włosy, dygnęła. Uderzono w klawisze i zaczęła tańczyć. Gracja i lekkość. Jakby nie miała stawów, swoboda całego ciała. A przecież musiała mleć stawy, musiała żyć, bo skąd by sama. Nikt nie wierzył.
A on patrzył. Na sylwetkę w tiulu, na oporną, a jakże swobodną głowę, na oczy zupełnie nieruchome, a wielkie jak śliwki i jeszcze na tułów prawie wibrujący w zawrotnym teraz tańcu i nogi poza grawitacją, a jakże do rytmu. Robiło mu się ciekawiej i gorąco jak przed drzwiami sezamu. Patrzył coraz bardziej, szukał słów "Otwórz się". Nagle spojrzał na lewą rękę. Nad przegubem idealnie równo podskakiwały trzy supełki. Zeskoczył z siedzenia, pognał w dół zobaczyć bliżej, lecz kukła dygnęła, pomost zaczął odjeżdżać, gdzie za kurtyną lalka nagle frunęła. Przez ułamek sekundy widział. Ale sunęła w górę bezwładna i nieżywa.
Oniemiały wracał na skróty.

PAWEŁ NASSALSKI

Odcinek 1Odcinek 3

Oryginalne strony Azymutu z "Na przełaj"

Spis treści