Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

Kwitnące oko Kazia

ilustracja

dedykuję mojej klasie - 1a

Zdarzyło się, zresztą niedawno, że nasz ukochany kolega klasowy, Kazio, wpadł do szatni i wykonał szereg ewolucji tanecznych przed zdziwionym nieco audytorium - czyli częścią naszej klasy. Kiedy już opanował się nieco, uniósł z namaszczeniem palce w górę, po czym powiedział :
- Ludzie, wczoraj był u mnie znajomy taty, redaktor, i stwierdził, że wiersze, które piszę, są świetne i że postara się o danie ich do druku w swej gazecie.
Był to dla nas grom z jasnego nieba. Kazio i wiersze ! Co prawda po którejś tam trójce z minusem z polaka przebąkiwał, że nie doceniono jego talentu, ale żeby aż tak ? No, no... Postanowiliśmy się zrehabilitować. Żaba, której było chyba najbardziej głupio, bowiem kiedyś wzgardziła jakimś tworem miłosnym Kazia puszczanym na matmie, poprosiła grzecznie :
- Stary, walnij jakiś swój wiersz.
Kazia nie trzeba było długo prosić. Chrząknął, poprawił krawat, odkaszlnął, powiódł wzrokiem po zbaraniałych twarzach i zaczął patetycznym tonem :
- Kwitnie me oko ku tobie ma miła
I serce tańczy w zieloności firanki
Ach, przybądź, a zapomnę o troskach
Najpiękniejsza ze słońc...
- Zaczekaj - przerwała mu Renata - kto to "mamił"?
- Co "mamił" ? - nie rozumiał Kazio.
- No to - "ku tobie mamiła", co mamiła ? Nie wytrzymaliśmy i parsknęliśmy śmiechem zrazu cichym, który jednak przerodził się w ryk stada zgłodniałych słoni.
- Nic nie rozumiecie, to taka fikcja, a w ogóle - nadął się Kazio, wziął teczkę i ruszył ostentacyjnie ku drzwiom. Wojtek złapał go za rękę i przepraszającym wzrokiem spoglądał na niego przez chwilę, wreszcie wykrztusił :
- Kaziu, Kazinku, nie ma się co szczypać, to ignoranci. - Po czym dostał tak potwornego ataku śmiechu, że nie mogliśmy go uspokoić. Dopiero kiedy rozległ się dzwonek na lekcje, otrzeźwiła go nieco perspektywa polaka i opanował się. Tymczasem Kazio z błogim wyrazem twarzy obserwował Żabę i kreślił coś w brudnopisie. Domyśliliśmy się, że ma natchnienie. Renata zaś przez całą lekcję nie mogła wyjść z podziwu, i bez przerwy mamrotała to do siebie, to znów do Anki :
- Dlaczego "w zieloności firanki"? O, kurczę, a co z tym okiem - kwitnie ? Nie, no, pomimo wszystko...

*

- Coś ty, Kazimierz, narobił na klasówce - pani profesor poprawiła okulary i podała Kaziowi zeszyt. - Temat, nie przeczę, wybrałeś ciekawy, ale styl. A interpunkcja... coś fatalnego. No i żeby krytykować Różewicza ?
Spojrzeliśmy po sobie, a potem oczy całej klasy spoczęły na Kaziu. Nie ma co, śmiały chłopak.
- Proza, którą ostatnio czytałem a którą przyniósł mi do oceny, nie była dobra. No, oczywiście, trzeba się z tym liczyć, że to początkujący prozaik - Kazio zaczerpnął tchu, ale z tej przerwy skorzystała nauczycielka.
- Cóż ty mówisz ! Różewicz, początkujący prozaik ? Przyniósł ci do oceny swoje prace ?
Zamarliśmy. Ale Kazio przepadł z kretesem ! Jak on z tego wybrnie ?
- No, niech go pani sama zapyta. - Kazio obrócił się w stronę Jasia, który czerwony jak burak szukał czegoś pod kasetką. Teraz zrozumieliśmy wszystko. Traf chciał, że Jasio nosił nazwisko słynnego poety i to jego pracę czytał Kazio. Ryknęliśmy śmiechem, a wraz z nami dyskretnie śmiała się polonistka. Ciągle tłumiąc śmiech zapytała Kazia :
- Czy nie liczyłeś się z tym, że mogę myśleć o Różewiczu, tym właściwym ?
- A to był taki ? - szczerze zdziwił się Kazio. A kiedy dowiedział się prawdy, wydął pogardliwie wargi i dodał :
- Phi, ale ja przecież nie interesuję się poezją klasyczną !

Duśka,
członek KMA

Oryginalna strona z "Na przełaj"

Spis treści