Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

KANAREK

ilustracja

Na ławce pod rozłożystym klonem siedzą dwaj mężczyźni. Jeden w za dużym kapeluszu, z szalem owiniętym wokół szyi, zaciąga się nerwowo tanim papierosem. Drugi, w berecie i w grubym swetrze, pyka spokojnie z dużej fajki.
Grają w szachy. Tak by się wydawało, tak można sądzić po wyglądzie twarzy grających, które są nieruchome i zastygłe w uganianiu się za najlepszym pomysłem.
Zdaje się, że mówi jedna do drugiej: źle gramy, co?
Spojrzeli na siebie. Głos zabrał Pierwszy, ten w berecie:
- Wie pan, z czarnym hetmanem i z końmi nie mogę dać sobie rady. Wszystko mi się plącze, ucieka. Jestem już stary. Panie, szachy to piękna gra i mocna. Wielu jej nie docenia, nawet nie zna. Ja uważam, że życie można tak samo rozegrać jak partię szachów. No, nie? Gra toczy się wszędzie - wszędzie jednakowo. Jedni grają w "oko", na wyścigach, w "zielone", drudzy dla przyjemności, dla zabicia czasu.
Poruszył się drugi, ten w kapeluszu. Zrobił nieokreślony ruch ręką, jakby chciał jednym zamachem rzucić figury szachowe na wszystkie strony świata. Chciał coś powiedzieć, niemal wykrzyknąć, coś zatrzymać. Zawahał się przez moment, wyciągnął fajkę z ust i tylko z bólem w głosie powiedział:
- Człowieku, dziś rano zginął Kubuś, mój kanarek. Nie mam już nikogo. Jestem sam.
Czy od tego dnia ci panowie przestali grać w szachy? Nie wiem.

ANDRZEJ KOZŁOWSKI (560)

Oryginalna strona z "Na przełaj"

Spis treści