Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

Mam 15 lat. chodzę do LO. Zazwyczaj pisałem opowiadania, czerpiąc tematy z fantazji. To (jedyne) jest autentyczne.

Powrót taty

ilustracja

Różne myśli krążyły mu po głowie, gdy siedział na twardej ławce w sądowym korytarzu. Główną wśród nich była myśl o ojcu. Nie widział go od sześciu lat i z trudem tylko, wytężając pamięć mógł znaleźć w jej zakamarkach obrazy ojca. Z tych strzępów scen i rozmów usiłował wytworzyć sobie jakiś syntetyczny jego wizerunek. Daremnie wysilał się, aby wyobrazić sobie ojca – teraz. Tak bardzo już przyzwyczaił się do jego nieobecności! Uzmysłowienie sobie faktu, że człowiek, którego ma zobaczyć jest jego ojcem, przerastał jego siły. Obrazy ojca, które zachował w pamięci były podobne do siebie; widział ojca, jak w rozwianym płaszczu wbiegał po schodach do mieszkania, lub jak kłócił się podniesionym głosem z matką (pamiętał, że w kłótniach tych powtarzało się ciągle „pieniądze, pieniądze” i „piłeś”). Jakże wygląda on teraz?
W tej chwili przyszło zastanowienie: jak ma go przyjąć? I jak ojciec jego przyjmie? Ojciec, którego nie widział od sześciu Jat. Nagle w drugim. końcu korytarza pojawił się jakiś człowiek. Wysoki, siwy, o twarzy pooranej zmarszczkami. Szedł uśmiechnięty, w ręku trzymał teczkę.
Przez głowę jego gwałtownie przebiegła myśl: „To ojciec! Jego ojciec!” Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie czuł w tej chwili absolutnie nic, żadnego wzruszenia, nic. Spotkanie z ojcem, którego nie widział od sześciu lat. Powrót taty.
Gdy ojciec ujrzał go, siedzącego na ławce, zawahał się chwilę, ale ani jeden mięsień nie drgnął na jego twarzy. Przeszedł obok. kierując się w stronę adwokata i matki.
Procedura nie przeciągała się długo, bardzo prędko, nawet bez wzywania go na salę, sąd wydał orzeczenie. Zmieniono mu nazwisko, odtąd nosić będzie nazwisko matki. Okazało się, że ojciec przyszedł od razu z gotową decyzją – zgodził się na tę zmianę.
Po chwili zobaczył ich, wychodzących z sali. Oboje, idąc po obu stronach pulchnego adwokata, mieli przylepione do ust uśmiechy. Nie wiedzieli jak zachować się wobec niego, ich dziecka. Rozumiał ich. Później nie pamiętał nawet, czy ojciec pocałował go na powitanie. Chyba nie.
Wyszedłszy z gmachu sądu poszli na obiad do pobliskiej restauracji. W pamięć wrył mu się pewien szczegół. Kilkunastu mężczyzn, wyglądających na stałych restauracyjnych bywalców, witało się z ojcem. Witali się wylewnie, z radością. Później umówił się z ojcem na spacer po mieście następnego dnia. Daremnie czekał. Ojciec nie przyszedł.
Taki był powrót taty i jego odejście. Powrót był boleśniejszy od odejścia.

Maciej Karpiński

Oryginalna strona z "Na przełaj"

Spis treści