Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

Na skraju Lanckorony

ilustracja 1

Drzewo

Nim modrzew stanie się dużym drzewem, jest malutki. Można by napisać kiedyś o przyjaźni drzew. Należy je jednak wpierw pokochać. Motyl poleciał na szczyt brzozy. Brzoza pachnie. A słońce łaskocze listki, te małe zielone żagielki - które tak bardzo chcą popłynąć do nieba. Lecz biała poczciwa kora, która wyrosła z małego nasionka, wie, że to prowizoryczna wolność - pływanie po niebie. Dlatego listki siedzą sobie na drzewie i marzą o silnym wietrze, który by je wziął ze sobą.

ilustracja 2

Wycieczka

Tu koło mnie przyjaciółka : biedronka. Wspina się na trawkę. Taka śmieszna i wdzięczna. Słyszę pociąg. A ten pociąg tak dziwnie dudni, jak stary tłok, a ptaki wciąż śpiewają. Włosy mi się wymknęły i też chcą polatać. Przeleciala cywilizacja z hukiem i przestraszyła chmurki. Ptaki umilkły, a przecież to tylko samolot. Przeleciał. Posrebrzył się chwilę w slońcu : fraszka - igraszka, zabawka dziecinna ze stali. A tu - znów zboże. Kwiaty są wszędzie. Pogubione granatowe oczka w złotych kłosach - patrzą na mnie ciekawie, a tam dalej znów pola i snopki. Snopków coraz więcej. Bławatki są takie niebieskie, ponieważ wciąż patrzą w niebo. Kołtuniaste chmury wyszły znad leśnego wzgórza i straszą deszczem. Małe słoneczko robi dziwne akrobatyczne ruchy. O! nawet udało mu się wyjrzeć zza tego brunatnego strzępu.

ilustracja 3

Ogrodnik

To takie głupie. Chciałabym mieć maleńki domek z drewna - cały brązowy. Z dużymi jasnymi oknami, gdzie świeciłoby cały dzień słońce i żeby było dużo nieba. Niebieskiego. Mieć duży, olbrzymi ogród, a w nim gołębie i kwiaty. Mój ogród. I jeszcze dobrego ogrodnika. Mojego kochanego ogrodnika.

Dlaczego ziemia tak drogo kosztuje ? Przecież ja nie chcę wiele. Zwykły mały domek. Jasny domek, a w nim niebo.

Zegar bije, i jest coś z wielkiej nabożności, ze starego XVI-wiecznego obrazu w tym biciu. Ogrodniku. Dlaczego mnie nie słyszysz ? Ogrodniku!

ilustracja 4

Ja

Siedzę przed zbożem, z boku ściana lasu. Nade mną słońce i dużo nieba. Świerszcze, groźna chmura, gdzieś tam droga. Mam dużo przestrzeni. Kłosy z główkami złotymi chylą się ku sobie - a wiatr wciąż czesze. Rozplotę warkocz - puszę go z wiatrem! Niech sie zapląta w zboże, niech go trawa zieleni. Przyjdziesz i wpleciesz mi bukiet polnych kwiatów. Las się ściemnia i kołysze. Który las? Las słońca polnego i tego prawdziwego. Leżę na wznak - do nieba. Wyczuwam jego blękit. Kolory! Kolory!! A później będzie bieg. Długi, szybki, szalony. Przez osty, jeżyny, przez maki i dzwonki, kąkole, trawy, koło modrzewi! I nie ma już nic prócz pędu; pod stopami zieleń. Istnienie! Z wiatrem na latawcu! Istnieję gorąco! Istnieję naprawdę!

ilustracja 5

Pożegnanie

Drży we mnie ta żyłka poznania. Pragnę przeżyć sztukę. Chcę przeczytać lub obejrzeć coś, co wywrze na mnie olbrzymie wrażenie. I będzie to jedna z tych pięknych odświętnych chwil. Jestem pełna w środku jak łuk z napiętą cięciwą. Jeszcze trochę, a wystrzeli. Ostatni dzień w Lanckoronie. Pada. Siedzę na oknie. Deszcz. Czerwona róża. Dużo wody i zieleni. Deszcz ucicha. Ostatnie chwile spędzone w moimp ogrodzie myśli - Lanckoronie. Jest ona tak mała - że wszystko się tu mieści. Cała ja. I niebo jest tu wciąż inne.

Żywia Żukowska
członek KMA

Oryginalna strona z "Na przełaj"

Spis treści